Idea monarchii

 

Izabella d'Orleans (1911-2003)

   Monarchia - jaka jest - a przynajmniej jaka być powinna - chyba każdy jest w stanie sobie wyobrazić... Dla mnie to coś długowiecznego, coś dostojnego... Pełne dumy, blichtru, blasku, a jednocześnie... tak bliskie!... Słowo "monarchia" zwykle przywodzi mi myśl wizerunek "Hrabiny Paryża" i "Księżnej Francji": Izabelli d'Orleans (1911-2003) z domu księżniczki brazylijskiej, z cesarskiej dynastii Orleans-Bragança... - kochającej córki, troskliwej matki jedenaściorga dzieci i wreszcie oddanej towarzyszki życia swojego męża - pretendenta do tronu Francji.

Z definicji monarchia to forma ustroju państwowego, w którym rolę głowy państwa pełni monarcha. W kręgu cywilizacji europejskiej mógł nim być książę, król lub cesarz, który dostępował tej godności w drodze wyboru bądź dziedziczenia. Monarchą jest także współcześnie Papież, jednakże ze względu na szczególną rangę Stolicy Apostolskiej, zarówno w ramach państwa-miasta Watykan jak i w stosunkach międzynarodowych, nie będzie ona dalej brana pod uwagę.

Nie chcąc wdawać się w szczegółową analizę form monarchii, wyróżnianych na podstawie kryterium zakresu uprawnień władcy, a także polemikę związaną z tym, która z form jest najlepsza...; biorąc pod uwagę fakt, że współcześnie w Europie dominuje model dziedzicznej monarchii konstytucyjnej a także okoliczność, że I Rzeczpospolita po reformach Sejmu Wielkiego była pierwszą, nowoczesną monarchią konstytucyjną... - wszelkie poniższe rozważania będą nawiązywały właśnie do tej formy ustroju. Ustroju, który - co trzeba wyraźnie podkreślić - bynajmniej nie oznacza odrzucenia zasad oraz standardów demokratycznego państwa prawnego. Te bowiem wynikają z konstytucji, która powinna obywatelom gwarantować prawa oraz jasno określać obowiązki, władzy publicznej zaś (w tym głowie państwa) wyznaczać zakres kompetencji, zadania do zrealizowania oraz granice dopuszczalnej ingerencji w sferę ludzkich wolności i praw.

 

   Cechą charakterystyczną monarchii, zdającą przemawiać na rzecz jej wyższości nad ustrojem republikańskim, jest autorytet głowy państwa, który bierze się nie tylko z osobistych zasług, ale wiąże się już choćby tylko z wyjątkowym sposobem kreowania monarchy (akt koronacji) oraz niezwykłością jego pochodzenia. Oprócz osobistego autorytetu, może on bowiem podpierać się także autorytetem swoich przodków. Niestety, w Polsce brakuje autorytetu... - dość często można spotkać się z taką opinią. Nie posiadają go ani współcześni politycy, ani nie mieli go nawet dotychczasowi prezydenci, ciągle uwikłani w polityczne gry oraz zatargi. Tymczasem mógł się nim poszczycić (i to od początku swego panowania) np. król Hiszpanii, Jan Karol (Juan Carlos), bo i czym wytłumaczyć jego sukces w powstrzymaniu zamachu stanu oraz zapobieżeniu wojnie domowej w 1981 r. jak nie mocą monarszego autorytetu właśnie?!

 

Król to zupełnie inna jakość w porównaniu ze zwykłym prezydentem. Jego panowanie nie jest bowiem zależne od aktualnych układów politycznych. Współcześni władcy są i nadal powinni być apolityczni. I właśnie ta cecha odróżnia monarchię od republiki! Jedynie dzięki apolityczności głowa państwa może faktycznie jednoczyć wszystkich obywateli bez względu na ich przekonania polityczne - może być takim wspólnym mianownikiem... Dokładnie tak, jak to ma miejsce obecnie w Belgii, zamieszkałej przez dwa zantagonizowane narody (Walonów i Flamandów), w której praktycznie tylko król jest jedynym zwornikiem państwa. Niestety, takiej gwarancji jedności brakuje w zwykłych państwach, w których prezydent jest najczęściej jedynie reprezentantem elektoratu partii, z której sam się wywodzi; gdzie - choćby nie wiadomo jak bardzo chciałby tego uniknąć - zawsze będzie miał swoje korzenie partyjne i zobowiązania względem osób i podmiotów, które wyniosły go do władzy... W Polsce, bez względu na to czy prezydent wywodzi się z lewicy czy z prawicy, to ostatnie jest aż nadto widoczne.

 

Królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Elżbieta II, z księciem-małżonkiem Filipem Mountbatten w trakcie otwarcia sesji Parlamentu (2007 r.)

 

   Zjawiskiem właściwym dla monarchii jest również stałość, którą należy odnieść w głównej mierze do linii rządów sprawowanych przez panującego. Oczywiście, pisząc o rządach, w tym wypadku mam na myśli całość działań, podejmowanych przez głowę państwa, a nie rządy w ścisłym tego słowa znaczeniu, pozostające w gestii ministrów i premiera, stojących na czele aparatu administracyjnego państwa. Świetnym tego przykładem jest królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Elżbieta II, która już od ponad 50 lat stanowi wręcz idealny symbol stabilności w zmieniającym się imperium. Monarchia nie jest narażona na gwałtowne zmiany linii politycznej władcy, jako że jest to efekt dożywotniego charakteru jego godności. W żadnym wypadku też nie należy się tego obawiać! Nie wydaje się możliwe, aby monarcha chciał działać wbrew woli narodu, bowiem zawsze musi pamiętać, że od tego co zrobi lub choćby tylko powie zależeć będzie dalsza egzystencja ustroju oraz jego uprzywilejowana pozycja. Współcześni władcy świetnie rozumieją, że obalenie monarchii jest groźbą realną i dlatego są wyczuleni na odczucia swoich poddanych, pilnie się w nie wsłuchują oraz liczą się z nimi.

 

Monarchia to także pewność - już choćby tylko co do osoby następcy tronu. Tu nie ma miejsca na jakieś targowisko "kiełbasy wyborczej" pt. wybory, podczas których można wszystko obiecać i których wyniki mogą być różne, często zaskakujące... Monarchia to przewidywalność. To wreszcie wyraźnie zarysowana hierarchia oraz związane z nią ład i porządek, które powinny sprzyjać poczuciu bezpieczeństwa wśród obywateli, poczuciu stabilizacji.

 

   Centralnym elementem w każdej monarchii jest rodzina panująca. Władca i jego bliscy mają być wzorem dla poddanych. Oczywiście to nie zawsze jest łatwe i czasem zdarzają się np. rozwody (dochodziło do nich również i dawniej). Pamiętać jednak należy, że członkowie rodzin monarszych też są ludźmi i tak samo jak inni mają prawo do szczęścia osobistego. Na szczęście nieudane związki stanowią rzadkość, zaś - jak zauważają komentatorzy - nawet władcy liberalni są nadzwyczaj przywiązani do religii oraz rodziny, mają po kilkoro dzieci i nijak nie pasują do narzucanych nam modeli zachowań.

 

Pretendent do tronu Wirtembergii, Karol z dyn. Wirtembergów, z małżonką Dianą, z domu ks. francuską, z dyn. Orleanów, w otoczeniu dzieci i wnuków. Od lewej: zięć Erich hr. Waldburg zu Zeil und Trauchburg, poniżej córka Matylda z córkami (hrabiankami Waldburg-Zeil), z tyłu: syn Eberhard, córka Fleur, synowie: Fryderyk, Filip i Michał, poniżej: synowe: Wilhelmina Maria (żona Fryderyka) z d. ks. zu Wied z synem Wilhelmem, oraz Maria Karolina (żona Filipa) z d. ks. bawarska z dyn. Wittelsbachów z córką Zofią (1994 r.)

 

Wielu ludziom wydaje się, że monarchia to nic nierobienie, tylko luksus i przepych, etc. ... - a wszystko dla wąskiej garstki szczęśliwców... Tymczasem w rzeczywistości jest zupełnie inaczej! Owszem monarchia wiąże się z prestiżem, dane godności z określonymi przywilejami... Nie wolno jednak zapominać, że obowiązki reprezentacyjne, też są pochłaniające. Panujący czynią wszystko, co jest w ich mocy, aby dobrze wywiązywać się ze swoich funkcji oraz jak najlepiej służyć swoim ojczyznom... Wszystko ma też jednak swoją cenę. Ciągłe życie "na świeczniku" wiąże się z dużą presją ze strony otoczenia, z wieloma ograniczeniami, czy wreszcie z utratą prywatności... Dlatego, szczególnie jeśli idzie o to ostatnie, nikogo nie powinny dziwić dramatyczne apele o uszanowanie czy wręcz próby walki o zachowanie resztek prywatności, podejmowane przez niektóre dwory monarsze. Najważniejszym zadaniem żony monarchy lub samej monarchini, którym nie może podzielić się ze swoim współmałżonkiem, jest urodzenie zdrowego potomstwa. Z tym też są czasem problemy (vide przypadek japońskiego dworu cesarskiego). Uprawnionych w kolejce do tronu jednak zwykle jest wielu - monarchia trwa dalej...

 

   Europejskie dwory monarsze dzięki licznym związkom pokrewieństwa i powinowactwa razem tworzą też jedną wielką rodzinę. Wprawdzie małżeństwa pomiędzy dynastiami są już coraz rzadsze, jednak nadal się zdarzają, a i wykluczyć ich w przyszłości nie sposób. Ktoś mądry kiedyś zauważył, że w jednoczącej się Europie najbardziej zjednoczone są rodziny panujących i wygnanych królów, które tworzą razem prawdziwą Europę rodzin.

 

Władcy europejscy jako goście królowej Elżbiety II w trakcie obchodów Złotego Jubileuszu. Stoją od lewej: duński książę-małżonek Henryk de Laborde de Monpezat, królowa belgijska Paola, Król Belgii Albert II, Król Hiszpanii Jan Karol, królowa norweska Sonia, Król Norwegii Harald V, brytyjski książę-małżonek Filip Mountbatten, Król Szwecji Karol XVI Gustaw, wielka księżna luksemburska Maria Teresa, Wielki Książę Luksemburga Henryk (od 2000 r.), Wielki Książę Luksemburga Jan (do 2000 r.), wielka księżna luksemburska Józefina Szarlotta; siedzą od lewej: królowa szwedzka Sylwia, Królowa Danii Małgorzata II, Królowa Wielkiej Brytanii Elżbieta II, Królowa Holandii Beatrycze, królowa hiszpańska Zofia (2002 r.)

 

I tak, obecnie najbliższe związki łączą dwory w Danii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Norwegii. Bowiem siostra królowej Danii jest żoną byłego króla Grecji, którego z kolei siostra jest hiszpańską królową-matką. Brytyjski książę-małżonek, Filip, urodził się formalnie jako książę grecki i duński, gdyż grecka rodzina królewska jest gałęzią duńskiej dynastii Oldenburgów (tak samo jak norweska rodzina panująca). Podobnie z Belgią i Luksemburgiem, w którym przez długi czas żoną panującego wielkiego księcia była siostra emerytowanego króla Belgii, zmarła w 2005 r. Józefina Szarlotta. To wszystko jednak nic w porównaniu ze związkami z brytyjskim dworem królewskim przez osobę królowej Wiktorii (1819-1901), której potomkowie zasiadają niemal na wszystkich tronach europejskich.

 

   Monarchia - jak pisał Monteskiusz - to ustrój oparty na rządach zgodnych z prawem, a jej zasadą jest honor. Na pewno powinni o tym pamiętać pretendenci, jeżeli chcą w ogóle myśleć o powrocie na utracone trony... I chyba to czynią, skoro wielu z nich nadal cieszy się autentycznym szacunkiem i są przyjmowani z należnymi honorami, czy to odwiedzając swoje byłe ojczyzny, czy też powracając do nich na stałe z wygnania. W każdym bądź razie potrafią zachowywać się godnie, nawet jeżeli ich interesy są ze sobą sprzeczne.

 

Pretendenci do włoskich tronów (Karol z Burbonów sycylijskich z małżonką Kamilą i Wiktor Emanuel z Sabaudów z małżonką Mariną) ramię w ramię towarzyszą w ostatniej drodze księciu Monako, Rainierowi (2005 r.)

Tradycyjnym argumentem przeciwników monarchii są wysokie koszty jej utrzymania. Jednak już śp. Jan Zamoyski, XVI ordynat, zauważał: "To wbrew pozorom system tańszy od prezydenckiego. Przed wojną dwór angielski miał 11 samochodów, prezydent Rzeczypospolitej 34. Gdy król Norwegii jedzie za granicę, nie zabiera ze sobą 40 urzędników, których jedynym celem jest odwiedzenie za darmo kolejnego kraju".

Co ciekawe "dwór" prezydenta Kwaśniewskiego w ostatnim roku jego urzędowania (2005) przebijała pod względem kosztów utrzymania tylko monarchia brytyjska!... Swego czasu "Rzeczpospolita" podała, jakie kwoty są przeznaczane na poszczególne rodziny panujące w Europie. Wychodzi na to, że monarchia brytyjska to 50 mln dolarów (przy czym pamiętać należy, że te wydatki z roku na rok spadają). Przy średnim kursie 4 złote za 1 dolara wychodzi 200 mln złotych. Gdy tymczasem budżet kancelarii prezydenta RP w  2005 roku to bagatela 160 mln złotych! Ale Wielką Brytanię było na to stać, a Polskę?... W szczególności przy deficycie w finansach publicznych przy tak niskim poziomie wydatków na naukę, sport czy ochronę środowiska a nade wszystko przy tak przerażającym niedofinansowaniu służby zdrowia?! Wprawdzie ludzie z otoczenia prezydenta tłumaczyli, że połowa tych pieniędzy idzie na inwestycje: odnowę pałacu prezydenckiego, urządzanie lokali urzędników Kancelarii, renowację zabytków Krakowa etc. (skądinąd podczas ówczesnej debaty budżetowej opozycja zarzucała , że te pieniądze są wydawane poza jakąkolwiek kontrolą)... OK. Zostaje 80 mln złotych. To jednak nadal więcej od kosztów utrzymania rodzin królewskich w Holandii (w przeliczeniu 48 mln złotych, Belgii (40 mln złotych), Danii (32 mln złotych), Hiszpanii (32 mln złotych), Szwecji (20 mln złotych) czy w Norwegii (tylko 16 mln złotych)!...

W 2015 roku (do sierpnia urząd pełnił Bronisław Komorowski) Kancelaria Prezydenta RP wydała na swoje funkcjonowanie 163,5 mln złotych. W 2016 roku wydatki wyniosły 164 mln złotych, a w 2017 było to 167 mln złotych. W 2018 roku koszty to aż 190 mln złotych, a w 2019 to 196 mln złotych. Na 2020 rok zaplanowano do rozdysponowania rekordowe 199,3 mln złotych.

 

Na zakończenie wątku finansowego warto przypomnieć, że majątek panującego zawsze przechodzi na następcę i w ten sposób powiększana rodzinna fortuna służy jako oprawa kolejnych pokoleń. To zaś może skutkować tym, co obecnie ma miejsce w księstwie Liechtenstein, w którym panujący monarcha w ogóle nie pobiera od państwa żadnego wynagrodzenia, ponieważ utrzymuje się z własnych dóbr. Tego niestety nie ma i nie będzie w zwykłych republikach, w których nie dość, że urzędujący prezydent niewiele po sobie pozostawia swojemu następcy, to jeszcze wypłaca mu się dożywotnio znaczne uposażenie!... M.in. tutaj właśnie tkwi mylne wyobrażenie na temat kosztowności monarchii. Bowiem ludzie, obserwując współczesnych władców i ich rodziny, zastanawiają się jak kosztowna musiała być chociażby królewska biżuteria czy wyposażenie wnętrz... Przy czym zapomina się, że są to najczęściej pamiątki po przodkach, które były gromadzone przez całe pokolenia...

 

   Wprawdzie monarchowie formalnie nie rządzą, a tylko panują, właściwie nikt nie wie, jaki naprawdę mają wpływ na rządzących... To że go posiadają nie ulega najmniejszej wątpliwości! Jeżeli bowiem władca spotyka się z premierem czy też innym członkiem rządu i omawia z nim sytuację kraju, to jest rzeczą naturalną, iż taki decydent polityczny może wziąć pod uwagę zdanie monarchy w takiej czy innej sprawie, nawet jeśli formalnie rzecz biorąc robić tego nie musi. Komentatorzy zgodnie podkreślają, iż apolityczność nie umniejsza roli monarchy - wprost przeciwnie - bowiem jest on w stanie wywierać wpływ właśnie dlatego, że jest apolityczny!!! Zresztą, gdy tak przeanalizować konstytucje, na których opierają się współczesne monarchie, okaże się że ich władcy wcale nie są tak ubezwłasnowolnieni jakby się mogło wydawać... Po prostu najwidoczniej nie ma potrzeby, aby korzystali z uprawnień takich jak rozwiązanie parlamentu lub chociażby tylko weto ustawodawcze.

 

Niektórzy z nich, angażując się w działalność charytatywną czy na rzecz rozwoju społecznego i gospodarczego, zabierają głos w ważnych sprawach także na forum międzynarodowym. I nie ma czemu się dziwić! Obecne pokolenie monarchów, a już ich dzieci dotyczy to w szczególności, jest bowiem z reguły bardzo dobrze wykształcone. Np. książę Monako, Albert II, potrafi biegle posługiwać się aż czterema językami (francuskim, włoskim, angielskim i niemieckim). Ciekawe ile języków obcych znali (choćby razem wzięci) główni faworyci ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce?!...

 

Król Hiszpanii, Jan Karol, w trakcie przemówienia na 60. sesji Organizacji Narodów Zjednoczonych (2005 r.)

 

Niewątpliwie monarchia wiąże się z prestiżem. Współcześni władcy są wręcz idealnymi wizytówkami swoich państw, zaś współczesne rodziny monarsze wspaniale dochowują tradycji, kreując wzory godne naśladowania. Wzory oparte na określonych wartościach (politycznych, społecznych i obyczajowych), które w zwykłych państwach skrajna prawica zazwyczaj chciałaby utrzymać siłą... Monarchie europejskie to stabilne systemy polityczne, które całkiem dobrze radzą sobie także pod względem gospodarczym - z pewnością lepiej niż Polska. I chociaż król tylko panuje, a nie rządzi, niewątpliwie stanowi najlepszy łącznik między teraźniejszością a przeszłością; symbol ciągłości, jedności i trwałości państwa; wreszcie symbol suwerenności narodu! Niech więc monarchia jako demokratyczna gwarantka tych wartości wciąż jeszcze zasługuje na szacunek - jak pisał Stanisław Grzybowski - samo jej istnienie świadczy, że nadal jest potrzebna.

 

Będę wdzięczny za uwagi!

 

STRONA GŁÓWNA

 

© Copyright by Adam Biliński 2006-2018

Ostatnia aktualizacja: 20.09.2018